Prawdziwa historia o tym, jak podsłuch na telefon przysłużył się wykryciu zdrady. Pani Joanna podejrzewała zdradę od jakiegoś czasu. Z mężem od dawna nie układało się dobrze, pożycie niemalże ustało, nic nie robili wspólnie a on nie miał ciągle czasu. Do tego od kilku miesięcy doszły podejrzane wyjazdy służbowe. Ponieważ detektyw niewiele by wskórał, z racji różnych miast w których bywał mąż, zaczęła szukać innego rozwiązania. Pierwszym krokiem było wyposażenie się w lokalizator GPS który pod osłoną nocy podczepiła pod jego samochód. Następnego dnia miał ponoć jechać do Olsztyna. Jednak wcale nie był w tym mieście, a w innym, bliższym miejsca zamieszkania Joanny i jej męża. Czuła już instynktownie że coś jest bardzo nie tak. Niepewność nie dawała jej spokoju, ale na razie nie robiła awantury. Na telefonie męża zainstalowała podsłuch na telefon, żeby mieć nagrywanie rozmów i otoczenia. Teraz czekała tylko na okazję i kolejną “delegację”. Mąż rozmawiał dużo. Po odsłuchaniu rozmowy z pewną kobietą, Joanna wiedziała już gdzie i o której godzinie będą się widzieli. Włączyła wtedy nagrywanie otoczenia wokół telefonu.